środa, 1 października 2014

Rozdział II - Wyjątkowe, Ostatnie Chwile


Jeżeli mamy coś wyjątkowego nie pozwólmy temu uciec.


   Siedziała na sofie, owinięta szczelnie kocem, który przyjemnie ją rozgrzewał. Drzwi do salonu otworzyły się. Wszedł blondyn trzymając kubek wypełniony kakaem. Bez słowa podał go Mitsuki.
   - Dziękuję. - szepnęła upijając kilka łyków ciepłego napoju. Niespodziewanie fiołkowooki kucnął przed nią i oparł swoje dłonie na jej kolanach.
   - Co się stało? - zapytał ciepło, starając się być jak najdelikatniejszym. Przeczuwał, że chodzi o coś większego jednak martwił się o nią. Nienawidził gdy musiała sobie radzić sama z jakimikolwiek problemami, więc zawsze ją w czymś wspierał.
   Zauważył jak Kou spina się, a palce na uchwycie kubka zaczynają się trząść. Niespodziewanie z jej policzków zaczęły spływać łzy, nie widziała powodu by ukrywać tego przed Souh. Przynajmniej tyle prawdy była mu winna.
   -Usagi-chan nie żyje. - wymamrotała chowając twarz w torsie chłopaka, który przysiadł obok niej by po chwili objąć ją delikatnie. Był zaskoczony tą wiadomością, jednak wiedział iż w tej sytuacji to jej będzie potrzebne teraz wsparcie.
   - Wypłacz się kochanie.- szepną głaszcząc uspokajająco ją po włosach. nigdy nie poznał starszej siostry swojej dziewczyny i nie odczuwał tak wielkiej straty jak Mitsuki jednak wiedział jak to jest kogoś stracić bezpowrotnie.
Chcąc choć na chwilę by pozbyła się targających nią w tej chwili uczuć Tamaki złączył ich usta w delikatnej pieszczocie. Mitsuki-san niemal od razu odpowiedziała na nią chcąc przynajmniej tą ostatnią noc spędzić z Souh. Chłopak czując się pewnie nie przerywając niedawno zaczętej pieszczoty wziął ją na ręce i zaniósł w stronę sypialni.

♦ ♦ ♦

   Czuła, że musi mu to w końcu powiedzieć. Opanowując drżenie kończyn ruszyła w stronę pokoju gdzie powinna zastać fiołkowokiego. I było tak. Tamaki ścielił łóżko po ich ostatniej, już spędzonej razem nocy, mając na sobie wymiętą, tylko do połowy zapiętą koszulę oraz dżinsy. Ten widząc dziewczynę chciał ją pocałować jednak ta zręcznie go ominęła. Blondyn zamrugał kilka razy zdziwiony jej reakcją.
   - Coś nie tak? - zapytał zdziwiony i całkowicie nieświadomy nadchodzącej katastrofy jaka miała nadejść.
   - Nie możemy być razem. - szepnęła nagle patrząc na niego z obojętnością. Jednak pomimo tego, czuła jak zabija pewną część siebie. Resztkami woli hamowała nieproszone łzy, które miały być dowodem jej cierpienia. Jednak świadomość tego, że gdyby postąpiła samolubnie i z nim została, a potem coś by mu się stało... była by o wiele gorsza. Tyko, że cała odwaga jaką zdążyła wcześniej uzbierać ulotniła się w wypowiedzianym zdaniu pozostawiając swoje stanowisko puste.
Widziała szok na twarzy Tamakiego. Cały drżał za sprawą ogarniających go emocji. Nie mógł uwierzyć w to co powiedziała, jednak jej słowa odbijały się echem w jego głowie dobitnie potwierdzając realizm tego zdarzenia.
   - O czym ty mówisz? - zapytał naiwnie wierząc, że się przesłyszał, albo zaraz powie iż był to głupi żart, dowcip lub cokolwiek innego. Ona jednak uporczywie milczała wpatrując się w niego. - Wyjdź! Wyjdź i nie wracaj! - krzykną, a po policzkach płynęły mu słone łzy. Zwinęła dłonie w pięści nie wierząc, że sama doprowadziła go do tego stanu. Nawet gdy schował twarz w dłoniach po brodzie skapywały mu łzy zostawiając ciemne ślady na dywanie.
   Wybacz, ale to dla twojego dobra. - pomyślała wychodząc z apartamentu. Gdy drzwi zamknęły się za nią biegiem ruszyła do windy czując, że niedługo sama nie wytrzyma.
Wcisnęła guzik i oparła się o chłodny metal dając upust swoim emocjom. Nie mogła złapać powietrza, a co dopiero mówić o spokoju. Minęła mężczyznę w jej wieku nie przejmując się nim zupełnie, ani tym, że wystawił rękę by ją zaczepić jednak zrezygnowała zaraz z tego zamiaru.
   Gdy drzwi otworzyły się w podziemnym garażu, pośpiesznie wyjęła kluczyki z kieszeni spodni i jak najszybciej wsiadła do auta. Włączyła samochód i wcisnęła gaz. Znała kierunek, bo tak naprawdę była tam nie raz. Miejsce ich pierwszego spotkania, które przesądziło o wszystkim.
   Kiedy już jechała jedną z mniej używanych ulic wszystko wydarzyło się w zaskakująco szybkim tempie. Najpierw usłyszała huk strzałów, które przebił jej opony uniemożliwiając kontrolę nad kierownicą, następnie pisk opon by po chwili poczuć jak samochód obok przygniatał ją do ściany muru niemal miażdżąc.

♦ ♦ ♦

   Wkładał już kolejną kasetę jednak tym razem z numerem dziewięć. Przypuszczał, że mógł coś przeoczyć co było mało prawdopodobne jednak istniała taka możliwość więc musiał ją sprawdzić. Wtem drzwi do pokoju uchyliły się wpuszczając cienką smugę światła.
   - Mam złe wieści. Panienka Kou Mitsuki jest w szpitalu. - L zmrużył oczy zastanawiając się przez chwilę. Przygryzając kciuk odpowiedział.
   - Więc jedziemy. - mrukną czując iż brunetka może wiedzieć coś więcej na temat, który go interesuje. A on zamierzał te informacje zdobyć by zakończyć tą grę.
_______________________
Tak wiem, krócej się chyba nie dało jednak obiecuję iż kolejny rozdział będzie dłuższy i to o wiele!


3 komentarze:

  1. Ja tam wolę by był dłuższy niż dłószy :P Wybacz ale lubię wytykać ludziom błędy :3 I niestety to nie jedyny jaki wyłapałam.
    Co do rozdziału to bardzo ciekawy ^.^ Już się nie mogę doczekać nowego rozdziału dlatego weny, weny mnóstwo weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz za błędy już biorę się za ich poprawianie. A o wenę się nie martw bo jak na razie to chyba mam jej odrobinę za dużo :)
      Bardzo dziękuję Ci za komentarz bo te są dla mnie bardzo ważnym motywatorem do pisania kolejnych odziałów.

      Usuń
  2. Hej :). Tu Zaczarowana z http://panda-graphics.blogspot.com/. Proszę o kontakt na e-mail: gone.diana.landris@gmail.com. Muszę podać ci kod na nagłówek i strony.

    OdpowiedzUsuń